Witam
Postanowiłem przerzucić się na Ubuntu 12.04 LTS (zainstalowany na netbooku), ponieważ poprzedni windows starter mnie dobijał. Przygotowałem instalkę na pendrivie i zainstalowałem Ubuntu, tak by wywalił i zastapił całkowicie windowsa. Podczas instalacji dałem mu by automatycznie pobrał aktualizacje. Na samym końcu po instalacji wyskoczyl mi komunikat by zesartować kompa, i tu chyba zrobiłem błąd, bo przed wciśnięciem przycisku "uruchom ponownie" wyciągnąłem pendrive'a, efektemczego był zwis systemu, więc zrobiłem twardy reset. Teraz podczas uruchamiania się netbook'a nie ładuje mi systemu z dysku, ale jeżeli włożę pendrive'a do portu i ustawię bootowanie z pena, to i normalnie startuje i działa. Wygląda to tak jakby jakieś wpisy rozruchowe pozostawił na penie. Teraz próbują odpalić jeszcze raz instalkę Ubuntu z pena, nie pojawia mi się nic, najnormalnie w świecie mi się ładuje system operacyjny.
Pytanie:
Jak mógłbym zrobić, by do odpalenia Ubuntu NIE BYŁA WYMAGANA OBECNOŚĆ pendriva w porcie?
Dodam, że jest to moja pierwsza przygoda z linuxem, więc błagam o cierpliwość.
PS. Ten Ubuntu na prawdę jest świetny!
@edit:
Udało mi się zainstalować system od nowa z pozostawionym pendrivem ale problem nadal nie zniknął. Jak wyłączę netbooka i wyciągnę pendriva to mam czarny ekran i mrugający znak zachęty, ale jak włożę pena i odpalę bootowanie z niego to wszystko działa jak należy.
@edit:
temat do zamknięcia - ponownie zainstalowałem z pendriva, z tą jednak różnicą że ręcznie poustawialem partycje, a nie zdałem się na automat oferowany przez instalato (advanced settings)
Postanowiłem przerzucić się na Ubuntu 12.04 LTS (zainstalowany na netbooku), ponieważ poprzedni windows starter mnie dobijał. Przygotowałem instalkę na pendrivie i zainstalowałem Ubuntu, tak by wywalił i zastapił całkowicie windowsa. Podczas instalacji dałem mu by automatycznie pobrał aktualizacje. Na samym końcu po instalacji wyskoczyl mi komunikat by zesartować kompa, i tu chyba zrobiłem błąd, bo przed wciśnięciem przycisku "uruchom ponownie" wyciągnąłem pendrive'a, efektemczego był zwis systemu, więc zrobiłem twardy reset. Teraz podczas uruchamiania się netbook'a nie ładuje mi systemu z dysku, ale jeżeli włożę pendrive'a do portu i ustawię bootowanie z pena, to i normalnie startuje i działa. Wygląda to tak jakby jakieś wpisy rozruchowe pozostawił na penie. Teraz próbują odpalić jeszcze raz instalkę Ubuntu z pena, nie pojawia mi się nic, najnormalnie w świecie mi się ładuje system operacyjny.
Pytanie:
Jak mógłbym zrobić, by do odpalenia Ubuntu NIE BYŁA WYMAGANA OBECNOŚĆ pendriva w porcie?
Dodam, że jest to moja pierwsza przygoda z linuxem, więc błagam o cierpliwość.
PS. Ten Ubuntu na prawdę jest świetny!
@edit:
Udało mi się zainstalować system od nowa z pozostawionym pendrivem ale problem nadal nie zniknął. Jak wyłączę netbooka i wyciągnę pendriva to mam czarny ekran i mrugający znak zachęty, ale jak włożę pena i odpalę bootowanie z niego to wszystko działa jak należy.
@edit:
temat do zamknięcia - ponownie zainstalowałem z pendriva, z tą jednak różnicą że ręcznie poustawialem partycje, a nie zdałem się na automat oferowany przez instalato (advanced settings)